Inspiracja miesiąca – Lilia Omietońska

Kadrografia.pl: Opowiedz nam na początek o sobie

Lilia: Od kilkunastu lat mieszkamy z mężem w Azji, początkowo w Szanghaju, tam też przyszedł na świat nasz starszy syn i tym, że pojawił się na świecie, przekierował moje fotograficzne zainteresowania z ulicy w stronę ludzi. Gdy pojawił się młodszy, moje albumy wypełniły się życiem rodzinnym. Od trzech lat mieszkamy w Singapurze, mieście kulturowej różnorodności i tropikalnej przyrody.

Czy zajmujesz się fotografią zawodowo?

Tak, zawodowo fotografuje kobiety, odkrywam ich  „odcienie kobiecości”  a moim celem jest aby każda kobieta, która stanie przed moim obiektywem, czuła się piękna, wyjątkowa, świadoma swojej wartości.

Co sprawia, że sięgasz po aparat i fotografujesz codzienne życie?

To, że czas płynie bardzo szybko i zostają wspomnienia. A wspomnienia dla mnie to właśnie codzienne życie… czy to te brudne stopy, które właśnie biegały po  podwórku, czy papierowe miecze, i pudełka, które stają się statkami kosmicznymi czy pojazdami, te wytwory wyobraźni, które zmieniają rzeczywistość w fantazje…

Taka chłopięcość…właśnie ta chłopięcość, łobuzerskość, ta wolność wieku dziecięcego, nie stłamszona regułami, jeszcze dzika… to jest coś, co chcę zachować, pielęgnować, pokazać im kiedyś, wzbudzić w nich wspomnienia…

Również to, że to jest mój naturalny sposób myślenia… ja myślę obrazami, odkąd pamiętam… i staram się uchwycić jakąś ich część aparatem.

Jaki typ fotografii interesuje Cię najbardziej?

To, co zawsze przyciąga moją uwagę, w różnych gatunkach fotografii, to emocjonalność i artyzm. Powiedziałabym, że moim ulubionym gatunkiem jest artystyczny reportaż, nasycony introspekcją, z nutką kinematografii. Zdecydowanie bardziej przemawia do mnie fotografia czarno-biała.

A jak długo fotografujesz i co pomogło Ci  nauczyć się lepszej fotografii?

Pierwszy DSLR kupiłam chyba w 2000. Wtedy zaczęłam eksperymentować. Jednak poważniej zajęłam się tym później, jakieś 6 lat temu, gdy pojawił się starszy syn, i chciałam lepszej jakości zdjęcia, znalazłam lokalną fotografkę, która została moim mentorem. Uważam, że to był krok milowy. Później zrobiłam kolejne kursy i warsztaty z fotografii portretowej, buduarowej, uczyłam się światła, edytowania. To zdecydowanie pomogło mi nabyć wiedzę, umiejętności, aczkolwiek to początek drogi.

Co pomaga mi się uczyć? Wiele rzeczy na raz. Przede wszystkim bycie świadomą, czego tak naprawdę, chcę się teraz nauczyć ( ta nauka to niekończący się proces w fotografii), wyznaczanie sobie małych celów i opanowanie ich.

Ogromnie ważne moim zdaniem jest analizowanie fotografii, które coś w nas wzbudzają, poruszają. (mnóstwo inspiracji w naszej grupie Kadrografio 🙂 Studiowanie własnych i zastanawianie się, co mogłam zrobić inaczej? Jak mogłam to zrobić lepiej?

Jakie wskazówki byś dała osobom, które chcą się nauczyć lepszej fotografii?

Myślę, że przede wszystkim, to pamiętać,  że to jest proces. Cieszyć się ze swoich aktualnych osiągnięć. Nie porównywać się  do innych, ale do siebie samej. Patrzeć w przyszłość, stawiać sobie cele do osiągnięcia, ale oglądać się również za siebie, aby zobaczyć swój progres.

Z praktycznych wskazówek, zdecydowanie rozbicie jednego głównego celu na mniejsze, i zadanie sobie pytania, co chce opanować w ciągu tego miesiąca/ wakacji itd. znaleźć odpowiednie źródła – czy to kurs, warsztaty, książka, youtube (tak, też!) czy też mentor.

Ważne jest, by studiować prace innych i własne.

kolejna rada to robić ćwiczenia z Kartografią. (Tak bez lukru, comiesięczny trening w przyjaznej grupie to jest ogromna pomoc!)

Jakim obiektywem fotografujesz najchętniej?

Mój ulubiony to klasycznie 50mm 1.8, również 85mm.

Gdy natomiast wybieram się  gdzieś z  moją chłopięcą łobuzerką i bedzie bieganie, wspinanie się itd, to wybieram 24-120mm.

Czy inspirujesz się pracami innych? Możesz podać swoje inspiracje?

Tak, myślę, że wszystkie moje inspiracje mają coś wspólnego, mimo że to dość różne gatunki fotografii: Alain Laboille, Sally Mann, Peter Lindbergh.

Czy możesz wybrać jedno z Twoich ulubionych zdjęć i opisać, w jaki sposób je zrobiłaś, dlaczego zdecydowałaś się na dane ustawienia czy perspektywę? 

Moje absolutnie ulubione, to zdjęcie, kiedy mój młodszy syn stworzył sobie jakiegoś rodzaju  noktowizor z papierowych kubków. 

Zadecydował moment.

Syn wyłonił się z ciemnego korytarza, z bardzo poważną miną, nosząc na głowie swoją kreację. Ta poważna mina i jego dziecięce ogrodniczki kontrastowały w tej scenie.

Przestałam robić wszystko i sięgnęłam po aparat. Cała scena była surrealistyczna, mroczna, i samo zdjęcie jest dość mroczne, troszkę straszne, ale jest to kwintesencja dziecięcej wyobraźni.

Ważne było światło, udało mi się uchwycić moment, kiedy mój syn był jeszcze w korytarzu, gdzie jedynym źródłem światła było to padające z kuchni. Kolejny kontrast , światło i ciemność, nadało zdjęciu kinematograficzny, tajemniczy (moim zdaniem) klimat.

Wiedziałam, że będzie czarnobiałe, kontrastowe, więc pozwoliłam sobie na niedoświetlenie, skupiłam się na części twarzy i papierowych kubkach.

Podsumowując, dlaczego twoim zdaniem warto uczyć się fotografii?

Warto, bo jest to forma ekspresji, pozwala pokazać świat taki, jakim Ty go widzisz fotografując…

Warto, ponieważ życie składa się z chwil i momentów, które warto zatrzymać na troszkę dłużej… zostawić dla innych pokoleń…

Warto, by poznać siebie…, to co fotografujemy, w jaki sposób przedstawiamy temat, co nas przyciąga, tym wszystkim opowiadamy też historie o sobie, o swoich emocjach, czasem o swoich przeżyciach… fotografie, które tworzymy, to artystyczne lustro. Warto się czasem na chwilę zatrzymać i w nim przejrzeć. Może dowiedzieć się czegoś o sobie?

Bardzo dziękujemy Lilii za taką duża dawkę inspirujących słów i fotografii. 

Koniecznie zajrzyjcie na jej profile

https://www.instagram.com/the_world_is_their_playground/

https://www.instagram.com/little_footsteps_photography_/

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *