Inspiracja miesiąca – Joanna Jencz

Kadrografia: Czy możesz nam o sobie opowiedzieć?

Aśka Jencz: Jestem mamą dwójki dzieciaków – Leny i Igora. Wraz z moją mamą mieszkamy przepięknej Świdnicy oddalonej 50 km od Wrocławia. Jestem zakochana w moim miasteczku, jego urokliwych zakątkach, przepięknych zabytkach i fajnej atmosferze. Bardzo lubię fotografować moje dzieciaki w mieście, chcę, aby kiedyś po latach przypominały sobie zrobione tu kadry. Mój Tato często fotografował mnie podczas spacerów i sama uwielbiam teraz oglądać “starą” Świdnicę jego okiem.

Czy zajmujesz się fotografią zawodowo?

Nie; jestem pracującą na półtora etatu etaty nauczycielką języka angielskiego. Odkąd pamiętam, fotografia to moja największa pasja.

Co sprawia, że sięgasz po aparat i fotografujesz codzienne życie? 

Chęć zatrzymania cząstki czasu – uwielbiam moment, gdy, oglądając zdjęcia, czuję atmosferę, zapach, emocje, jakie towarzyszyły ich powstaniu, a co najważniejsze – gdy zamknę oczy, “widzę i słyszę” ludzi z danej fotografii. Często ludzi, których już nie ma obok nas. To dla mnie podróż w czasie – czasem wywołująca uśmiech, a czasem łzy.

Dawno temu myślałam, że udane fotografie to te, które są przemyślane, przygotowane. Teraz wiem coś innego – to życie daje nam gotowe kadry na talerzu. Wystarczy umieć je dostrzec i złapać. W tym momencie nie jest dla mnie ważne czym, ważne, aby złapać ulotność chwili.

Jaki typ fotografii interesuje Cię najbardziej? – w swoich zdjęciach i innych? 

Zdecydowanie fotografia dokumentalna i reportażowa. Głównie dlatego, że nie da się jej zaplanować, ustawić czy poprawić – jest nieprzewidywalna – i dlatego, w moim odczuciu, jest tak bardzo prawdziwa. Emocje czy nastrój chwili są tu i teraz! Kocham fotografię monochromatyczną; pozwala mi ona dostrzec i pokazać to, co chcę, aby dostrzegł mój odbiorca – bez rozpraszających kolorów. Muszę przyznać, że czarno białe kadry dominują moje albumy. Ale nie znaczy to wcale, że nie popełniam też kadrów pełnych kolorów :). Są i takie, ale moje serce jest monochromatyczne :).

Muszę przyznać, że moja miłość do fotografii dokumentalnej pomaga mi “ciągnąć” trzeci rok z rzędu projekt 365. Trzy lata temu codzienne fotografowanie wydawało mi się katorgą; dziś nie umiałabym bez tego żyć. Mam nadzieję, że dzięki projektowi moje dzieciaki zawsze będą mogły wrócić choć na chwilę do swojego dzieciństwa.

Cenię też portrety, lubię fotografować ludzi w ich środowisku i wracać do tych zdjęć. Lubię jak znajomi chcą abym przy okazji robienia zdjęć ustrzeliła “portret prawdziwy”.

A jak długo fotografujesz? 

Przygodę z fotografią zaczęłam z Tatą – dał mi na kolonię Smienę, rosyjski światłomierz i powiedział “dasz sobie radę” :). Jestem samoukiem, najwięcej nauczyły mnie własne błędy. Później poznałam mojego męża, który też był fascynatem fotografii i to już w ogóle były fantastyczne warunki rozwoju – wspólna pasja daje niesamowitego kopa. Niestety, los sprawił, że sama muszę kontynuować nasze wspólne plany i staram się robić to, jak najlepiej potrafię.

Co pomogło Ci nauczyć się lepszej fotografii? 

Po urodzeniu córki, gdy zmieniła się forma mojej fotograficznej drogi, natrafiłam na nieistniejące dziś forum fotografii dziecięcej (DWO). Poznałam tam fantastycznych ludzi, którzy potrafili podnieść na duchu, konstruktywnie skrytykować i wiele nauczyć. Z wieloma osobami stamtąd mam kontakt do dziś na różnych grupach na Facebooku. Niesamowite wsparcie otrzymuję na grupach poświęconych projektowi 365 – siedzimy tam sobie, wrzucamy codzienne zdjęcia i nadajemy na tych samych falach. 

Teraz jest łatwiej niż kiedyś, Internet daje nam niesamowita okazję otrzymania natychmiastowego feedbacku naszych prac, co uważam za fantastyczną sprawę.

Jakie wskazówki byś dała osobom, które chcą się nauczyć lepszej fotografii? 

Jedna wskazówka – rób zdjęcia! Jeżeli czujesz, to rób – nawet w chwilach zwątpienia czy fotograficznej niemocy, gdy sądzisz, że to bez sensu robić kolejne zdjęcie w domu, gdzie szaro i buro, bo słońce zaszło. Zrób zdjęcie i odłóż aparat/telefon. Nie oceniaj, czy kadr jest dobry czy zły – w chwili fotograficznego doła wszystko jest złe. Wróć za dzień, dwa i gwarantuję, że dostrzeżesz w nich coś więcej niż w chwili zrobienia zdjęcia. Czasem trzeba dojrzeć do danego kadru.

Jakim obiektywem fotografujesz najchętniej? 

Nie ukrywam, że moje obecne życie zmieniło szybko moje priorytety – nie mam ani możliwości ani siły aby mieć przy sobie zawsze aparat. Od ponad roku większość moich zdjęć robię telefonem. Dlaczego? Mam go zawsze przy sobie. Postawiłam sobie jednak za punkt honoru wycisnąć co się da z moich telefonów.

Są jednak dni, że sięgam po aparat – fotografuję Nikonem 300s, a moje ukochane obiektywy to 37-letnia 50-tka i 35-tka. Niestety, nie dogaduję się z 85mm i obecnie szukam mu nowego właściciela.

Czy inspirujesz się pracami innych? Możesz podać swoje inspiracje? 

Lubię sposób patrzenia na świat Alaina Laboila i zakochałam się w zdjęciach Vivian Maier.

Czy masz swoje ulubione zdjęcia? 

Moim “konikiem” są serie zdjęć; zabawa polega na tym, aby cyklicznie zrobić w miare podobne ujęcia w tym samym miejscu. Mam dwie takie serie: pierwsza zaczęła się w Wielkanoc 2012 roku, gdy zrobiłam zdjęcie rocznej córce przy szafie. Z czasem do córki dołączył syn i w tym roku powstało już 11. zdjęcie z serii.

Druga seria jest młodsza – zaledwie 4 zdjęcia, ale jest to portret moich dzieci robiony zawsze ostatniego dnia lutego.

Podsumowując, dlaczego twoim zdaniem warto uczyć się fotografii? 

Ponieważ dzięki niej zatrzymujemy na zawsze cząstkę naszej przeszłości. 

Prace Aśki możecie zobaczyć tutaj: https://www.instagram.com/lenadrops/

lub tu: https://www.facebook.com/lena.drops.5

Warto ją śledzić i się inspirować!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *